Tak się złożyło, że w tym roku majówkę miałem pracującą, więc powoli godziłem się z potrzebą odpuszczenia sobie jakiegokolwiek wyjazdu. Na szczęście, w jedynym wolnym podczas tego weekendu dniu tak zaplanowałem wszystko, że mimo późnej godziny, wyjechałem. Cel: przejazd szlakiem wzdłuż Parku Krajobrazowego Promno. Nawet zdążyłem wrócić :) Zapraszam!
Celem wyprawy było przejechanie wzdłuż Parku Krajobrazowego Promno. Park zlokalizowany jest w Wielkopolsce, w sąsiedztwie Pobiedzisk. Ci bardziej zmotoryzowani mogą dojechać tam drogą S5, zjeżdżając w Wierzycach. Ci mniej z kolei, pociągiem mogą zatrzymać się na stacji Promno.
Do granic parku dojechałem od wschodu, przez Biskupice. Obrana przeze mnie trasa pokrywa się z wieloma znakowanymi turystycznymu szlakami rowerowymi różnej rangi: od kontynentalnych (EuroVelo 9 - Bałtyk-Adriatyk, Szlak Stolic) do regionalnego (Piastowski Trakt Rowerowy). Oznakowanie szlaku jest odpowiednie. Przed obszarem chronionym mijamy słupki z oznakowaniami, dodatkowo zabezpiecznone, aby wściekły(?) traktorzysta(?) nie zaorał go po kilku łykach inspiracji do pracy.
Zgrzyt miał miejsce przy samym wjeździe na teren Parku Krajobrazowego. W tym miejscu oczom ukazuje się rozjazd. Jest słupek, są oznaczenia, ale te widoczne prowadzą na północ, a z mapy pamiętałem, że powinienem skręcić w Trakt Dębiecki. Dłuższa analiza sytuacji dowiodła, że owszem, te drugie oznaczenia też są, ale wymagają gruntownej renowacji.
Jadąc wspomnanym traktem, z początku byłem rozczarowany. O ile po lewej ręce miałem las, to po prawej luźną zabudowę jednorodzinną, a sam omijałem pojawiające się studzienki kanalizacyjne. Tak ma wyglądać Park Krajobrazowy? Osobiście nastawiałem się na leśne odcinki z okazjonalnymi otwartymi przestrzeniami :) Na szczęście im dalej w przysłowiowy las, tym więcej drzew, a budynków mniej.
Po drodze, w okolicach 2,5 km od granic Parku Krajobrazowego, uwagę przykuwa tablica informująca o Rezerwacie Przyrody Jezioro Dębiniec, z śródleśnym jeziorem oraz z otaczającymi go łąkami i bagnami, jako przedmiotami ochrony. Pełen ciekawości odbiłem z trasy, wszak dość szeroka ścieżka jednoznacznie wskazuje na uczęszczanie, a obecność szlabanu służy powstrzymaniu powstrzymuje samochody. Innych oznaczeń brak, więc wjechałem. Po zrobieniu kółka wokół jeziora oczom ukazuje się piękna plaża wraz z miejscami do odpoczynku z widokiem na jezioro. Warto się tu na chwilę zatrzymać. Przy okazji zorientowałem się, że gdybym jechał cały czas prosto bez wspomnianego odbicia, też dojechałbym do plaży. Ale od kilku kilometrów więcej nikomu się jeszcze krzywda (chyba) nie stała ;)
Dalsza część trasy prowadzi typowo leśną drogą. Miejscem, w którym należy zachować szczególną ostrożność jest skrzyżowanie z asfaltową drogą prowadzącą z Promna do Wójtostwa. Droga ta prowadzi do Pobiedzisk, dlatego należy spodziewać się ruchu samochodowego o natężeniu większym niż znikome. Po przekroczeniu skrzyżowania, trasa prowadzi drogą z białego szutru. Mijając po prawej okazały parking dla samochodów, przejeżdżamy przez chwilę w otwartą przestrzeń, by ponownie zniknąć w odmętach lasu. Od tego momentu trasa wydaje mi się bardziej urozmaicona. Ścieżki są węższe, a droga nierówna. Nie przeszkadza to jednak w dalszej jeździe, o ile nie jedziemy holenderką. Najbardziej dynamiczny odcinek zaczyna się po przekroczeniu skrzyżowania z drogą Kapalica - Kociałkowa Górka. Ten fragment trasy można streścić słowami: trawa - ścieżka - piach- korzenie - ścieżka - hopa. Co ciekawe, to na tym fragmencie mijałem najwięcej rowerzystów.
Jeśli nie przeoczymy zarośniętego zjazdu (zejścia?), to możemy pokusić się o zdobycie szczytu o wysokości 127 m n. p. m. Nie będę ukrywał, że mimo niewielkiej wysokości, podejście jest wymagające. Szczęście, że są oznaczenia, bo ścieżka jako taka jest ledwie dostrzegalna. Przejście od jednego drzewa z oznaczeniem do drugiego polega na "jak najmniej przez krzaki". Najwidoczniej miejsce jest mało uczęszczane, więc satysfakcja ze wspinaczki jest jak najbardziej na miejscu :) A potem tylko wyciąganie kleszczy. Jednego takiego pasażera "na gapę" przywiozłem do domu.
Zdobycie lokalnego szczytu był początkiem końca zaplanowanej trasy. I choć przejazd przez Park Krajobrazowy wyniósł jedynie 13 kilometrów, to warto było tu przyjechać, zwłaszcza w momencie gdy las się zieleni.








Brak komentarzy:
Prześlij komentarz